Jesień i zima to pory roku, które z pewnością nie najlepiej służą naszemu zdrowiu. Zmienna temperatura powietrza, silny wiatr, deszcze, czy w końcu srogi mróz połączony ze śniegiem – tak można w skrócie opisać czas od października do marca. Warto zatem, zgodnie z zasadami wellness, zadbać o nasze dłonie, które są szczególnie podatne na kapryśne czynniki atmosferyczne.
Dłonie stanowią jedną z najsłabiej chronionych partii ciała. Ich skóra – nie dość, że niezwykle cienka – jest niemal całkowicie pozbawiona gruczołów łojowych. W związku z tym niewielkim uchybieniem matki natury, czyha na nie mnóstwo niebezpieczeństw. Jednym z potencjalnych zagrożeń są promienie UV. Cały proces osłabiania dłoni zaczyna się więc już latem, podczas gdy są one stale narażone na działanie słońca. Po okresie wakacyjnym przychodzi jesień, a wraz z nią zimne powietrze, które tylko podrażnia suchą i popękaną skórę. Właśnie dlatego zaleca się odpowiednią pielęgnację dłoni, które pełnią przecież tak istotną rolę w naszym życiu.
Po czym poznać, że skóra woła na ratunek? To nic trudnego, bowiem symptomy są zazwyczaj widoczne na pierwszy rzut oka. Skóra dłoni zaczyna m.in. szarzeć i tracić pierwotną barwę, nadmiernie się łuszczyć, czy też najzwyczajniej w świecie pękać. Zmianom wizualnym często towarzyszą inne objawy – ból i pieczenie.
Poza wspomnianymi już promieniami słonecznymi, niekorzystnie na stan naszych dłoni wpływa również (tak powszechne w dobie pandemii) nieustanne mycie rąk. Stosowanie płynów dezynfekujących niszczy naturalną warstwę ochronną, a to gotowy przepis na suchą i popękaną skórę. Pierwszym krokiem, by do tego nie dopuścić jest rzecz jasna odpowiednie nawilżenie. W tym celu warto udać się do najbliższej apteki i zapytać o dostępność Alantandermoline – kremu ochronnego z witaminami A i E. Ta pierwsza zapewnia skórze elastyczność, druga zaś odpowiada za regulację procesu usuwania martwego naskórka. Pozwoli to nie tylko zredukować efekty częstego kontaktu dłoni z wodą, ale także uchroni je od rozmaitych czynników zewnętrznych w postaci chłodnego wiatru czy przymrozków, które stanowią nieodłączną część jesienno-zimowej rzeczywistości.
Innym sposobem, by dać skórze „nowe życie” jest stosowanie zabiegów złuszczających. Na początek można sięgnąć po typowo domowe peelingi, np. scrub lub peeling enzymatyczny. Skutecznie złuszczą one skórę na dłoniach i usuną warstwę rogową, co będzie miało pozytywny wpływ na działanie stosowanych kremów. Gdyby to nie wystarczyło, pozostaje wizyta w gabinecie kosmetologicznym.
Oczywiście poczynione przez nas wysiłki na nic się zdadzą, jeśli zapomnimy o kilku prostych zasadach. Podczas obowiązków domowych, takich jak pranie czy zmywanie ręczne, w celu uniknięcia szkodliwego działania środków chemicznych zawsze powinno się zakładać rękawiczki. Nie można się z nimi rozstawać również w chłodne dni – jak wiadomo mróz i zdrowe dłonie nie idą ze sobą w parze. Do mycia rąk warto natomiast wybierać produkty ekologiczne, a więc takie, które nie zawierają niszczących warstwę lipidową parabenów i SLS.